#ale raczej chodzi mi o podejście
Explore tagged Tumblr posts
Text
serio próbuje byc supportive co do wyników próbnych matur mojego brata jako bitch która pierwszą próbna matme napisala na 8% po czym dwukrotnie jej nie zdała ale. to że on wyszedl ze wszystkich probnych mówiąc ze je rozjebał a potem ma ze wszystkiego 30-35%. no kurwa heloł. skad chlopcy biorą te pewność siebie i luz wobec swoich wyników w czymkolwiek
#dont get me wrong jebac mature i jeśli jest zdane to ja i tak sie jaram#ale raczej chodzi mi o podejście#personal
2 notes
·
View notes
Text
tw: $a (prawdopodobny gw4lt lub m0lestowani3, też trochę 4nie, ale to poboczny wątek)
jeśli komuś będzie chciało się to czytać to 🫶🫶
to będzie długie wydaje mi się że nawet to będzie najdłuższy vent jaki tu wstawiłam, ale no to dla mnie trudny temat a rozmawiałam o tym na razie tylko z terapeutką (i pewnie jeszcze długo tak pozostanie) bo innym na tyle nie ufam a tu jestem anonimowa więc jakoś łatwiej mi jest się tu otworzyć (dam też fragmenty z mojej książki która oryginalnie miała być w notatkach z ventami a skończyla jak skończyla bo chce się trochę od tego zdystansować może nie powinnam ale przez te fragmenty poczuję się trochę jakby to była inna osoba a nie ja)
ostatnio znowu zaczęłam się zastanawiać nad tym czy na pewno nie zostałam zgw4lc0na/zm0lest0w4na w dzieciństwie. zaczęło się to jakoś w lipcu kiedy moje podejście do dorosłych mężczyzn zmieniło się o 180°. kiedyś pragnęłam ich uwagi niestety tej negatywnej catcallingu a nawet fantazjowałam o tym że stanie mi się jakaś krzywda z ich strony (można się domyślić o jaki rodzaj krzywdy mi chodzi) i czułam się z tym ohydnie, ale nie wiedziałam jak przestać. kiedyś dałam tu post o tym, że to raczej przez moje daddy issues (widziałam na tt kiedyś laskę co powiedziała, że to mogą występować właśnie takie objawy a moja terapeutka to potwierdziła), ale teraz jestem tak na 99% pewna że to nie przez to. właśnie w lipcu jak powiedziałam moje podejście zmieniło się diametralnie, kiedy chodziłam nocą zaczęłam się ich bać do takiego stopnia że kamieniałam nawet jak po prostu obok nich przechodziłam. nie mam pojęcia czemu to się zmieniło, ale wtedy nadal myślałam że to daddy issues. kiedy takie incydenty zaczęły się powtarzać zaczęłam pisać tę moją książkę. zaczęłam ją pisać kiedy wracałam nocą do domu (ss dam pod tym wszystkim co napiszę) i zobaczyłam dwóch mężczyzn na ławce mieli w dłoniach butelki z piwem nwm czemu akurat wtedy zaczęłam się jeszcze bardziej bać ale to raczej dlatego ze byli pijani, nogi miałam jak z waty i trudno mi się oddychało (w tej książce mam dokładny opis tego co wtedy czułam), po tej sytuacji zrobiło się jeszcze gorzej. zawsze jak przechodziłam obok jakichkolwiek mężczyzn (szczerze nawet jeden wystarczył) to niezależnie od pory dnia miałam takie odczucia jak wtedy, mogło to być rano wśród ludzi nieważne wystarczyło to ze zobaczyłam mężczyznę i od razu czułam się okropnie. nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje więc poruszyłam ten temat na terapii. razem z moja terapeutka się nad tym zastanawiałaśmy, koniec końców doszłyśmy do tego ze serio coś się stało a sytuacja z moim sąsiadem tylko jeszcze bardziej mnie upewniła (też mam o tym post to było 23 sierpnia a chyba 25 tu o tym napisałam). było i jest okropnie teraz wie o tym tylko moja terapeutka i tak jak wcześniej pisałam nikomu innemu na razie nie powiem bo po prostu nie ufam innym na tyle. gadałam z moja terapeutka o moich snach z dzieciństwa które właśnie były o tym ze byłam gw4lc0na. te sny ciągnęły się od chyba 6 do 12 roku życia i teraz wróciły. miałam dużo problemów związanych z tymi snami, mój senny oprawca powodował bardzo dużo problemów w moim życiu np jakoś 2,5 roku temu zaczęłam paranoicznie bać się tego że ktoś mi podetnie żyły każda żyłę jaka mam na ciele staram się zakrywać i nie napinać tak żeby była jak najmniej widoczna bo po prostu się tego boję i okazało się ze to właśnie przez tego mężczyznę ze snów. rozmawiałam jeszcze z terapeutka o pamięci ciała bo nawet jeśli nigdy nie przypomnę sobie tego czy to się serio stało czy nie (mimo ze to by bylo straszne gdyby to była prawda czułabym się spokojniejsza) to moje ciało i tak będzie wiedzieć (to jeden z powodów dla których chce mieć już swój pierwszy raz bo wtedy mogłabym się tego dowiedzieć, wiem ze to chujowy powód na seks ale no bywa). tak bardzo nie chce już żyć w takim strachu i niepewności. jeszcze jeden z powodów dlaczego wpadłam w 4ne jest to że wcześniej podświadomie teraz już świadomie nie chce być pożądana przez mężczyzn (tez pisałam o tym w pierwszym poscie o moim sąsiedzie), bo może gdybym była wychudz0n4 nie byłabym pociągająca? powątpiewam ale i mogę sobie pomarzyć też jeden z tych dwóch fragmentów tej książki pokazuje to że główna bohaterka (czyli dosłownie ja) ma problemy z jedzeniem i też z powodu mężczyzn. i jeśli ktos doczytał do końca i ma podobna sytuacje to czy ma jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu? wiem ze u każdego to inaczej wygląda ale chciałabym mieć chociaż jakaś wskazówke bo już serio nwm co robić
i tutaj ss z ,,oczy, które zabijają" która aktualnie jest taką moja drugą terapią bo jak pisałam wcześniej protagonistka=ja, no trochę ją podrasowałam ale still jest mega podobna
14 notes
·
View notes
Text
Czyli moje podejście do jedzenia nie było zjebane tylko prawdziwe, to że zjem jednego dnia chipsy ale będę w deficycie nic mi nie zrobi 💀
Anyways skończył mi sie dulcobis i jedyna herbata ktora aktualnie posiadam to verdin, ktorego zapomnialam ze mam tak w ogole.
Jakby kogoś to interesowało, a raczej nie interesuje and i don’t give a damn about it honestly, to wróciłam do cięcia sie I jest zajebiście (nie jest ni chuja), wczoraj pocięłam sobie nogi i zaraz wam policzę ile dokładnie cięć zrobiłam (o ile się połapie lmao) *processing the shit and counting my w0unds) so, 26 ciec o ile dobrze policzyłam.
Pojebane. No ale czemu mam nie mówić o tym na moim blogu, skoro to mój blog a nie piszę tego dla atencji, tylko po to abym mogła z siebie wyrzucić wszystko to co myślę.
Ogólnie ja tego bloga traktuje właśnie jak taki moje mind space, gdzie możecie dosłownie wejść do mojej głowy i to co ja pisze w danym momencie to myślę w rzeczywistości (no chyba że chodzi o jebanie pewnych grup społecznych o których nie będę raczej mówić bo dostanę bana no ale xddddd nie ważne)
7 notes
·
View notes
Text
Tak mnie rozbawiło to pierwsze z perspektywy czasuXD w sensie to brzmi jak związek 13 latków. No ale wtedy nie było mi do śmiechu bo byłam serio na skraju i potrzebowałam wsparcia i on o tym wiedział. I wyobraźcie sobie ze siedzę zaryczane, atak paniki na pełnej, ledwo oddycham i nagle czytam ŻAL, IDĘ POGRAĆ W FIFEXDDDD nmg
Ale to pojebane ze teraz widzę ze przeginał i gdyvy teraz mnie ktoś tak olewał to bym albo się wkurwila i napisała wprost albo bym sama się już nie odezwała. Bo miał świadomość tego ze na mnie to strasznie wpływa bo o tym gadaliśmy. Żeby nie było ze ja to tylko czekałam aż on sie domyśli o co mi chodzi🙄 Od początku mu mówiłam ze mam problemy i wyjaśniłam czego potrzebuje a on powiedzial ze zawsze będzie mnie wspierac. W sensie teraz to jak ktoś mnie zostawi na odczytanym to mam raczej wyjebane i po prostu ja sama nie napisze następnym razem, będę ta osobę traktować tak jak ona mnie bez załamań nerwowych. Ale wtesy serio potrzebowałam tego wsparcia. I no mam świadomość ze moje podejście tez zdrowe nie było
8 notes
·
View notes
Text
³¹.⁰³/⁰¹.⁰⁴.²³.
Szaleństwo? Czy coś co zdecydowanie było super, dla samego siebie, spowodowało uśmiech i radość w głębi duszy zrobiło się ciepło.
Tak ja wiem że więcej osób raczej nie docenia małych i drobnych gestów/czynów, czy rzeczy zrobione dla siebie, kogoś, jakkiekolwiek które spełniają nas i dają nam poczucie takiej radości na sercu.
Ale co mnie w sumie inni, jak dawałem dłoń i bezinteresowną pomoc, to jakoś bardzo kpiące było i olewcze podejście. Trudno, w każdym bądź razie aktualnie jak najwięcej jest progresu rzeczy niosące duże profity. Bardzo mnie to wszystko cieszy, wszystkie postanowienia które dawałem innym i doradzałem jak je wprowadzić w życie, ponieważ mi było trudno z wiarą i chęcią podjęcia pewnego ryzyka, i dążenia do jak największego rozrostu ich a także tworzenie życia tak aby było jak najpiękniejsze.
I jak kiedyś wspominałam w poście w którym startowałem z tym, pomimo wszystko nie zamierzam tego zaprzepaścić, było kilka zwątpień chęć poddania się, zwątpienie, wpływ miała strata pracy, swoją drogą do dupy i pewnej osoby. Ale jest stabilnie, praca szybko znalazła się praktycznie sama zadzwoniła, a pisałem o nią prawie pół roku temu.
Ale może być to mało fajne czy przyjemne zajęcie, lecz mi pasuje, majster jest zajebistym starszym chlopem, mega w porządku, słowny, do rany przyłóż, empatyczny a także nie brakuje mu ludzkiego szacunku.
Dziękuję za kontakt i chęć podjęcia współpracy, nie żałuję choć trochę trzeba mieć pary w sobie, lecz praca sama w sobie jest lajtowa, montaż drzwi, zarobek mi pasuje na tą chwilę, faktem mam bezcenną premię, naukę fachu od człowieka który ma wszystko perfekcyjnie opanowane, a wiedza którą posiada, zagina niejednego który tym się zajmuje. Bezcenne!
Do tego, mega super współpraca, klimat i przyjemna atmosfera, a tego w pracy w tych czasach ciężko uświadczyć. Chęć także z jego strony pomocy w zakresie swojej firmy zajmującą się montażem drzwi gdy będę już miał temat opanowany że z zamkniętymi oczami będę wykonywał czynności, to to będzie moment w którym mogę podjąć temat, a idzie bardzo dobrze, w przeciągu dwóch tygodni dostałem podwyżkę a także doceniona została moja osoba niejednokrotnie, za to jak pracuję, i łapie o co chodzi, a także zauważono dużo chęci do pracy i logiczne myślenie oraz łapanie tematu bez jakichkolwiek pierwszych słów w danym temacie ze strony majsra, a tak jakby wyjęcie słów z ust szybciej jego i wypowiedzenie. A także że nie trzeba mówić co trzeba robić, a taktem jest że dzisiejsi pracownicy to większości zwykłe lesery i zerowe myślenie w pracy o pracy, a o pierdołach, i brak jakiegoś logicznego myślenia, domyślania się, jakiejś błyskotliwość, kreatywności, chęci chłonięcia wiedzy i rozwoju osobistegoi i ogólnie ciągłe powiększanie swojej wiedzy.
Piątek na sobotę pojechałem do kina, Sam niestety pomimo że wszystko stawiałem od biletu po picie, ewentualnie popcornu czy czegoś innego. Faktem jest decyzja, pełen spontan,. Pierw był Punk Rockowy koncert , ale brak chętnych a z pewnych względów organizacyjnych, było już dawno po dobrej połowie, drugi plan celebrowania weekendu i super sprawnym montażem piątkowym, to dobry melanż w apartamencie gdzie też wszystko opłacam chyba że zainteresowany chciałby, to mógłby oczywiście się z własnej woli dorzucić czy coś dokupić od siebie.
No lecz niey, brak chętnych, a jeden burak wybrzydzał i gardził, stawiał warunki i chciał by zrobić tak, ażeby było po jego myśli i jego wygodzie. O, nie! Nie tak to wyglądać będzie, oj, nie. Dupek delikatnie nazwę, już 3/2 minuty do transportu do celu, czyli kina ; Cinema City - Katowice , mieszczące się w #Punkt44.
Byłem na seansie, "Kokainowy Miś", jak dla mnie śmieszy, z dreszczykiem, lekką rzeźnią, flaki dużo krwi czy pewne rozczłonkowania. Ale, no jest klimat, bynajmniej dla mnie 10/10, kupiłem sobie Pepsi do tego bo suszyło delikatnie, bo wiadomo leki trzeba zażywać i dbać a także szanować własne zdrowie bo drugiego nie będzie tak silnego by walczyć. No tylko że kurczę chyba lekki błąd to że zabrałem Andrzeja ze mną na podróż i wiadome są tego minusy które jeszcze trwają i są nie fajne już. No, ale nie poddajemy się i walczymy do końca, zawsze! Tak są także i plusy, mianowicie takie że film pomimo moich obaw że jest to seans z napisami, a moje ogladanie i czytanie często jest słabe, choć na kinowym ekranie gdzieś jest łatwiej, a też nie ukrywam że skupienie i wciągnięcie w cały ten film, tak że aż nie poczułem jak szybko się skończyło wszystko, a samopoczucie i wszystko podniosło się o mega wiele tak jak i to że wpadły plusy w temacie zrobić coś dla siebie, tak by być uradowanym. A zapomniałem że do tego jako że, do naje*#_ia było tak daleko jak materializacja jest aktywna, a jest dla choć na wykończeniu tak na prawdę i będzie można odpocząć, wracając do meritum, do tego przed seanse wpadłem do sklepu i zakupiłem po sporych problemach i zdecydowaniem czy biorę whisky, burbon czy gin, czy coś innego. W końcu za małą doradą mojego lekarza wybrałem, GIN mianowicie; CASTELGY-London Dry Gin. Dobre aczkolwiek, nie będzie moim jakimś faworytem, natomiast z pewnością nie przejdę też obojętnie obok tego. Po seansie i sporzyciu około 200 ml trunku, wyszedłem z kina szukając powrotu do domu, którego prędko nie było po prostu, a jakoś czas trzeba było zaadoptować. Więc zacząłem szukać miejsca do degustacji dalejszej trunku i znalezienia jakiegoś miejsca w którym spędzę czas który to odliczany był do transportu którym dostałbym się do domu.
Seans się skończył około 23³⁰, a transport najprędzej był po 4 nad ranem, więc postanowiłem popytać, coś może ktoś doradzi poleci, żeby miło i fajnie również spędzić samotnym czas i mieć kolejne plusy z robienia czegoś dla siebie. Więc od miejsca do miejsca, po wydeptanych kilometrach, mega śmiesznej sytuacji z klubem z pooldance, który jako wielka promocja, miał wyjazd za free i można było wejść zobaczyć i zweryfikować za i przeciw, a także uzyskać również wszelkie odpowiedzi. Swoją drogą bardzo ładne panie tam były a miejsce samo w sobie bardzo gustowne schludne bez zarzutów. Koniec, końców spotkałem dwóch typków, z którym skosztwaliśmy owy Gin, i chwili rozmowy, wymiany swoich spostrzeżeń na temat klubów, gdzie do 2⁰⁹ dnia ¹.⁰⁴.²³. bieżąco roku nie byłem Ani razu w żadnym klubie, i właśnie po dyskusji i wymiany argumentów za i przeciw, zadecydowaliśmy że idziemy do Energy 2000.
Wszystko ładnie pięknie, wypiłem w sumie tam dwa piwa a pomiędzy nimi, whyski z colą lecz nie coca-cola tylko Pepsi, tyle chociaż że, ze szklanej butelki, z lodem i plasterkien limonki. Niestety, podjąłem decyzję próby jakiejś zabawy, "tańców" pierwsza była zerowa, druga z koleji już odpalała się lecz ciężko było wyłączyć myśli że ktoś może mieć mnie na języku, zaś trzecia była już efektywna, pomimo że średnio w moim guście jest klasyczne klubowe brzmienia, gdyż wolę m.in. psytrance. No ale coś było świrowane, lecz traciłem ochotę tam bycia, jednak samemu jest czasem nie wygodnie. No a tamci co ze mną wpadli, to zaraz po przejściu przez bramki,. Całkiem poszli w swoim kierunku. No ale mała pomoc Andrzeja i parkiet był pod moimi nogami, niestety po podwójnej rezygnacji, stwierdziłem że klub średni, labirynt tak naprawdę, stali bywalce z pewnością z tym problemu nie mają, bardzo nie mój typ ludzi, chociaż trafiłem kilka ciekawych, a z pewnością miłych ludzi, uprzejmych. Pozdrawiam serdecznie. No ale, po prostu stamtąd wyszedłem, ponieważ moja ocena to 3/10 ponieważ, atmosfera średnia, ludzie, ładni, lecz duża ilość młodych wśród których nie bardzo odnajdę kompanów.
To w sumie tyle, najważniejsze że choć poszły wszystkie pieniążki które wziąłem ze sobą na kino, poszły na tak słaby dill jakim był wypad do klubu, chociaż, teraz mam klub odchaczony bynajmniej.
Później po krótkich wędrówkach, i dotarciu na przystanek autobusowy, i oczekiwanią na bus, a także po aplikacji leków, podjęta została droga do domu, z małą wpadką, na 7 byłem w domu, poczym wykonałem czynności które są obowiązkowe w domu, wyszedłem spotkać się z tym który zawinął się pod pseudopretekstem, jakim była kupa którą doniósł do domu ale praktycznie tyle samo minut podróży by mu wyszło by wysiąść i zdążyć do WC już w Katowicach. Więc mu grzecznie powiedziałem że mnie wkurwił także jakikolwiek szacunek u mnie stracił, oraz że jak mu nie wstyd prosić o cokolwiek bym poratował, gdzie dzień wcześniej miał propozycje na korzystanie z wszystkiego do wyczerpania zapasów.
Ale za to spotkanie było u dobrego ziomeczka i gitara czas spędziliśmy,a później z drugim dobrym ziomeczkiem spędziliśmy lekko pond dwie godzinki na dobrej także rozmowie. Pozdrawiam Was serdecznie.
O nic, to na tyle, tak podsumowując, cieszę się że pracuję tu gdzie pracuję, daje też mi to dużo motywacji do dalszych działań i nowych próbach zrealizowania nowych ewentualnie podjętych postanowień. Aktualnie jest wszystko na dobrej drodze ażeby było już to stabilne i nie znienne wbrew ingerencji człowieka.
Wiara, chęci i działanie, to podstawa do budowania sukcesów życia własnego, którego jesteśmy władcami i tylko od nas w największym stopniu zależy jakie to życie nasze będzie.
Nie poddawaj się, WALCZ! Do końca, w pocie, krwi, i łzach. Zawsze zaci��nięte zęby i pośladki spięte.
Całokształt całej wyprawy, sytuacji, rzeczy i decyzji i czynów podjętych podczas całego tego wypadu, oceniam na mocne 9.5/10 , ponieważ jednak samotny wypad, szczególnie spędzany czas po seansie, słabe zainteresowanie ze strony innych ludzi podjęcia decyzji, ażeby chociaż jakoś zakomunikować że chętnie nawiąże próbę komunikacji. A także, zmarnowany pieniądz w barze, oraz podjęcie dosyć sporadyczną decyzję, nie do końca przemyślaną czy będzie odpowiadać to jaki temat będzie przewodni na salach. Gdyż na Qlimax czy innych hardbassach prędzej bym się odnalazł.
Th End.
~ M.V.D.I.A.C.®
youtube
#kino#silesia#katowice#CinemaCity#cinema#Seans#miś#kokaina#Śmiech#Szok#Dreszcz emocji#film#życie#miłość#choroba#f61#ty i ja#Piękny świat#Piękne życie#piękno#Drobne rzeczy#radość#Zadowolenie#Samospełnienie#Coś dla siebie#Energy2000#Klub#przygoda#podróże#Nowe doświadczenia
9 notes
·
View notes
Note
Przeczytałam wszystko uważnie i zgadzam się w zupełnosci . Ale jeśli Ty sam nie zaakceptujesz SIEBIE i nie dasz sobie kolejnej szansy to jak chcesz spotkać tą jedyną ( oczywiście biorąc pod uwagę to że nie będzie łatwo znaleźć taką osobę i żeby też nie popaść w większy dół jak cos nie wyjdzie ) bo w życiu zazwyczaj jest pod górkę ale zawsze można spróbować inaczej próbować kombinować bo negatywizm przyciąga to samo .
Dużych problemów z akceptacją siebie nie mam, znam swoje wady i zalety i gdyby tylko o to chodziło to mógłbym z tym żyć bez problemu. Dziewczyna dała mi naprawdę duży przypływ pewności siebie, nawet przyjaciółka przez jakiś czas też sprawiała że czułem się ze sobą lepiej. Niestety tracę te osoby, to nie chodzi już o samoakceptację bo wiem że przy właściwych osobach mógłbym ją mieć na dość wysokim poziomie ale właśnie o to że nawiązuje silne więzi, nie interesują mnie za bardzo pozorne znajomości i te dwie osoby są dla mnie wszystkim, niestety jedna z nich zostawi mnie ze względów zdrowotnych (o czym wolę tu nie pisać) a druga po prostu się zmienia, nie wiem czy pod wpływem otoczenia czy zwyczajnie woli nawiązywać taką więź z kimś innym ale czuję się jakby coraz bardziej obco. Oczywiście nawiązywanie silnych więzi jest ryzykowne bo nie raz słyszałem że najlepiej skupić się na sobie i nie "uzależniać swojego szczęścia od innych" bo jak odejdą to człowiek zostaję z niczym. Ja mam co do tego inne podejście i świadomie potrafię zaryzykować bo moim zdaniem właśnie o to chodzi w tym wszystkim żeby zaufać komuś w stu procentach, dać z siebie wszystko i dostać prawdziwe emocje, prawdziwego człowieka który Cię nie zostawi w ciężkich chwilach, kogoś kto może zrezygnować z czegoś dla Ciebie bo rzeczywiście zależy jej na Tobie a nie kogoś dla kogo jesteś jak ładniejszy kumpel i współpracownik codziennego życia bo takiej osoby nigdy nie można być pewnym. Co do kwestii negatywizmu to jak najbardziej się zgadzam, nikt nie chce czuć się źle, ja też nie, to normalne i normalne jest to że jeśli chciałbym poznać teraz kogoś to nic raczej by z tego nie wyszło bo rozsiewam negatywne emocje, bardzo depresyjne i toksyczne ale nie mam na to dużego ciśnienia mimo że teraz czuję się często samotny i spędzam dużo czasu sam ze sobą i chętnie bym po prostu z kimś pogadał jednak nie potrafił bym udawać w obecnej sytuacji że jest ok albo robił z siebie wojownika jak życie właśnie mnie znokautowało, poza tym najbardziej mi właśnie brakuje tych osób na których mi zależy i mimo wszystko nie żałuję żadnego ryzyka bo tylko tak można dostać to co najlepsze. Na koniec chciałbym się odnieść do tego że "w życiu zazwyczaj jest pod górkę" również się z tym zgadzam ale obecnie się czuję tak jakby z tej górki zleciała na mnie skała, zmiażdżyła i tak zostawiła w stanie krytycznym. Przepraszam że tak się rozpisałem.
4 notes
·
View notes
Note
Mogę zapytać o jakich historyków/badaczy chodzi, z ciekawości? :)
Ło matko, oczywiście, że możesz! Bardzo mi miło, że kogoś to interesuje!
Chodzi mi tutaj przed wszystkim o Jerzego Łojka. Jego prace są niezbyt rzetelne - przez błędy w metodologii, ale też jego prywatne antypatie. Co do prasy, stworzył jakieś takie dziwne podejście do prasy osiemnastowiecznej, że każda gazeta miała święte zadanie wspierać reformy i walczyć z rozbiorami. Tyle że to w ogóle zły koncept? Gazeta to zjawisko do zbadania, należy zadać sobie pytania: kto ją kupował? Czy w ogóle ją kupowano? Jaki punkt widzenia, spektrum politycznego reprezentowała? Kto był jej docelowym czytelnikiem? Czemu redaktor pisał tak, a nie inaczej? A nie wyznaczać jej światły cel i wysokie standardy, którym żadna gazeta, współczesna czy osiemnastowieczna, nie sprosta. W jego pracach królują argumenty pod tezę, stronniczość, błędy wynikające z nieuważności/nie sprawdzenia źródeł/złych obliczeń, założenia nie podparte żadnymi argumentami. Wielokrotnie wykazywano błędy w jego pracach, ale jako że po nim nikt właściwie nie badał porządnie polskiej prasy XVIII wieku, to jak ktoś potrzebuje zajrzeć do prasy jako źródła dodatkowego, czyta jego monografie i powtarza je w swoich pracach bez głębszego zastanowienia i skonfrontowania jego prac z tym, co samemu czyta.
Książka, którą dzisiaj na zajęciach omawialiśmy (hejtowaliśmy), Flagrante bello M. Karkochy to przykład takiej pracy. Wstęp jest żywcem wzięty z Łojka, pani doktor zawiera w nim różne założenia co do tego, jak kto będzie opisywał wojnę turecko-rosyjską prosto z Łojka i robi z nich punkt wyjścia (kompletnie bez sensu! Najpierw patrzysz, co kto napisał, a potem wyciągasz wnioski, jakie było więc jego podejście!). A potem pisze zakończenie, w którym właściwie zaprzecza temu wstępowi. Oczywiście, można tak skonstruować pracę, że zaczynamy mając jakąś tezę i ja udowadniamy czy obalamy, ale ona nie robi tego w ten sposób. Po prostu wstęp i zakończenie w ogóle do siebie nie pasują i ona nic o tym nie wspomina. A pomiędzy nimi książka o niczym. Nie polecam
Danuta Hombek też przejęła trochę to jego podejście co do światłej misji prasy warszawskiej osiemnastego wieku, ale jej prace o historii prasy są raczej naprawdę porządne, czasem tylko między zdaniami to wychodzi
0 notes
Text
No to zaczynamy!
Podejście drugie:
Jako osoba żyjąca już od lat na Chorwacji, postanowiłam podzielić się swoimi subiektywnymi odczuciami i spostrzeżeniami na temat tego kraju, najbardziej skupiając się na Dalmacji i jej sercu - Splicie
Zapewne zabrzmi to trywialnie, ale witam na moim blogu! W życiu się nie spodziewałam, że się za to wezmę ale jednak. Teraz do rzeczy, choć nie wiem do końca czy da się ładnie ująć wylewanie szamba (w przypadku nabrzeża do morza)… Nie chodzi mi absolutnie o bluzganie, obrażanie czy ujmowanie komukolwiek i pomijanie pozytywów. Mój zamysł jest taki, żeby opisać niepodkoloryzowaną rzeczywistość, której będąc na wakacjach w takich miejscach, nie widzimy albo nie chcemy widzieć. Usłyszycie ode mnie o rzeczach absurdalnych, ciekawych, załamujących, oburzających ale mam nadzieję, że i na optymistyczny akcent miejsca będzie sporo. Zarówno metaforycznie jak również dosłownie wspomniane szambo się wyleje… Jestem uprzedzona do blogowania, bo dość często blogi i blogerzy zachowują się jak kółko wzajemnej adoracji albo dokładnie przeciwnie nie szukam przyjaciół ani wrogów - Tak wiem, raczej to możliwe nie jest. Choć nie byłam nawet pewna w jakim języku pisać, to i tak, jak to mam w zwyczaju, po prostu będę robić swoje i zobaczę co się stanie. Jeżeli się spodoba to fajnie, jak nie to też. Co mi tam!
Nie gwarantuję regularności, ale szczerość mogę!
Pewnie Cię zabłąkany czytelniku zastanawia, kim ja w ogóle jestem?!
Wiem, ale nie powiem! Przy najmniej jeszcze nie ;-)
P.S. Dla pytających odpowiem od razu: jest to mój drugi blog o tej samej tematyce, ale niestety czekam na odzyskanie konta. Literówki to czyste zło...
1 note
·
View note
Text
Jest w tym szpitalu taka dziewczyna która jak była młodsza to miała anoreksje i WSZYSCY o tym wiedzą, a raczej wszystkim o tym mówi i gdyby nie fakt, że teraz ma nadwagę to bym siedziała cicho, ale ona ma chore podejście do jedzenia i wkurza mnie to gdy mówi, że nie zje obiadu czy tam śniadania po czym rodzina przynosi jej jedzenie z kfc czy tam z McDonalda 🥹 a sama ma pakę słodyczy i chodzi mi o to, że w zasadzie to z jednego końca weszła na drugi koniec 😭
Jest też druga dziewczyna która wybrzydza wszystkim co tutaj dają i mówi ciagle o tym, że nie je i taka sama sytuacja jak w przypadku tej pierwszej, rodzina przynosi jej schabowego, McDonalda…
Ja nie mam nic do tego, ale boli mnie tylko to, że one są takie atencyjne w tym momencie i nie wiedzą jak to jest i jak to wkurwia takie gadanie „o jeju nie jem obiadu, śniadania też nie.. o jejciu” po czym wpieprzają podwójne frytki i coś tam z McDonalda.
1 note
·
View note
Note
hej, wydaje mi się, że mogę mieć npd. byłoby to społecznie akceptowalne, gdybym zapytał o to terapeutę? czy raczej nie powinienem tego robić
szczerze, to zależy gdzie mieszkasz. w usa raczej bym tego nie zrobił, gdybym nie był pewny, że mój terapeuta mnie wesprze
-------------
Jak chodzi o polskę, to wydaje mi się, że może być nawet ciut gorzej, ale to nie znaczy, że nie mamy dobrych i profesjonalnych psychologów.
zaliczyłam w zeszłym roku kompletny życiowy dół, w którym zrozumiałam, że te wszystkie negatywne i dziwne uczucia/wrażenia, które miałam całe życie, są prawdziwe. umówiłam się na wizytę do terapeuty (przez przypadek wyszło, że zajmuje się psychodinamiczną terapią), żeby zobaczyć co i jak i pod koniec diagnozy powiedziała mi, że mam zaburzenie osobowości - nie chciała mi najpierw powiedzieć jakie, pewnie przez to jaka panuje opinia, ale ma naprawdę super podejście i wspiera mnie jak może.
Także ja bym poleciła udać się do terapeuty z bardzo dobrą opinią, który zajmuje się terapią psychodynamiczną (właśnie nią się leczy zaburzenia), po prostu powiedzieć co ci jest (wymień zwłaszcza te rzeczy, które wydają ci się, że są od npd) i terapeuta powie ci co i jak. jeśli zdiagnozuje cię z npd, ale będzie miał średnie podejście - przynajmniej będziesz mieć już diagnozę + możesz wtedy poszukać kogoś nowego - pamiętajcie, że terapię można zakończyć w każdym momencie, bez podawania powodu 🌻
hey so i think i may have npd, iz it socially acceptable to azk for a screening or iz that something i shouldnt do??
honestly depends where you live probably? i can only speak about where i live (the united states) and i generally probably wouldnt ask for an npd screening unless i was 100% sure my therapist/psychologist/psychatrist would support me
idk ill leave this question out for anyone else to answer im not sure
19 notes
·
View notes
Text
Trochę przypał, trochę niedogadanie...?
Jestem rozładowana po wczorajszym... Pojechałam z dziewczynami i moim O. na lumpy. I z jednej strony było spoko.. Ech, było tak: przyjaciółka przyjechała ze swoim mężem dając nam na wspólnym chatcie znać, że są w mieście do naszej dyspozycji w ttakie-a-takie dni, między takimi-a-takimi godzinami chętnie się z nami spotka, zaś jej typ ma zamiar weekend spędzić po swojemu, że ma swoje plany towarzyskie i mamy mu dać przestrzeń. On generalnie lubi sobie pochillować sam, bardzo docenia samotne eksploracje szczególnie kawiarni. Partner mojej drugiej kumpeli nie znosi tłumów ani w ogóle kupowania odzieży, więc nawet nie dopytywałam co on ma w planach. Po prostu upewniłam się czy to okay w takim razie by do sklepów z nami poszła moja osobista nornica O. - dziewczyny dały zielone światło.
Ustaliłyśmy, że potem pójdziemy na wspólny obiad w czwórkę, a potem mój chłopak oddali się dając nam przestrzeń do pogadania.
Mój O. był w to planowanie tego weekendu bardzo zaangażowany: specjalnie szukał restauracji, która serwuje jedzenie dla osób na diecie keto i wegańskie (bo każda z lasek ma inne preferencje żywieniowe). No i oczywiście, aby było smaczne! Jak to on - z entuzjazmem wyszukał wszystko, podesłał mojej kumpeli menu, aby sama oceniła czy wszystko pasuje do jej wytycznych na keto i czy ma w ogóle ona na coś z tej karty ochotę - robił to tydzień wcześniej przed spotkaniem. B. mojemu chłopakowi tylko na te przesłane menu odpisała “to chyba pomyłka”, ale on do niej zadzwonił upewnić się, że to nie pomyłka tylko obiecane menu do obadania knajpy do której mamy iść wspólnie na obiad - a na naszym chatcie pisałam jej, że on prześle jej menu - założyliśmy, że po prostu przeoczyła wiadomość, dlatego zadzwonił rozwiać wątpliwości, ale odpowiedziała mu tylko “aha, okay, sprawdzę” (potem okazało się, że nie sprawdziła... a raczej rzuciła okiem i zinterpretowała po swojemu - ser paneer uznała za żółty ser na gorąco w panierce, którego nie może jeść i była tym zirytowana. Dopiero w knajpie mój już-nie-keto chłopak objaśniał jej dania, które ona, jako osoba od 5mc na keto może jeść z tej karty - fajnie, że on ma wiedze w tym zakresie, ale masę irytacji i niepewności po jej stronie, która się jednak pozostałym udzielała można było nam zaoszczędzić, gdyby obadała to menu tydzień wcześniej, gdy mój chłopak jej podesłał menu restauracji do której zabieraliśmy przyjezdnych gości i gdyby przez telefon z nim przegadała to wszystko co przegadała zirytowana i tak przy stole... Nie wiem czemu się to tak potoczyło? Może po prostu ona ma jakieś schematy przyczynowo-skutkowe inne po prostu i nie jest dla niej oczywiste obczajanie menu z wyprzedzeniem? Albo była zabiegana? W ogóle mam wrażenie, że O. na tym keto sobie o wiele lepiej radził od niej, chodzi pewnie o podejście takie ogólne do życia i do radzenia sobie z problemami. Nie ma też sensu porównywać, głupio to ujęłam. Po prostu z obserwacji widzę różnicę: on szukał możliwości: patrzył na skład dania i robił tetris i z uśmiechem ten wymieniony skład zamawiał, a moja kumpela szuka co w daniu przeszkadza by było zgodne z jej dietą, wzdycha i zaczyna zamawianie u kelnera od “no to teraz sie zacznie bycie upierdliwą, niech mi pan powie...” - no i trochę to mnie dziwi, bo w zadawaniu pytań u kelnera nie ma upierdliwości. Masz zamówić usługę i produkt, więc o niego dopytujesz i możesz zaakceptować jaką w danym miejscu mają politykę lub nie. I chyba tyle: w jednej restauracji wymienią składniki dania, a w innej nie ma takiej możliwości. Spoko. Chyba, że robisz to faktycznie z pobudek związanych z chęcią bycia upierdliwym - to kelner faktycznie może czuć się źle... Ech.)
Słowem - ja przedstawiłam swój plan na wspólne spędzanie czasu, druga z kumpel przedstawiła swój plan (i przystała na mój), a trzecia tylko zaakceptowała.
Założyłam, że gdyby chciała coś dodać lub zmienić to też dałaby znać na grupowym chacie kiedy kilka dni temu najpierw kreśliłam możliwości zaplanowania drogi na lumpki, obiadu, kawy i potem znowu lumpkowania w mojej szafie pośród rzeczy, które zamierzam wystawić na vinted. Wspólnie ustaliśmy, że bierzemy pod uwagę różne scenariusze w zależności od tego jak będziemy się czuć - bez ciśnienia na nic.
Już raniutko w drodze do pierwszego olbrzymiego dyskontu z odzieżą używaną “trzecia z dziewczyn”, B., zapytała “ej, a po tej kawce dołączymy wszyscy do chłopaków, żeby się z nimi przywitać, nie?”. Mnie i mojego chłopaka trochę zatkało. Moja przyjaciółka tj. “druga”, J., w tym czasie w roztargnieniu przyznała, że generalnie spoko, ale po prostu nie chce chłopakom przeszkadzać podczas wspólnego tworzenia, więc może jak zdecydujemy, że się wyczerpałyśmy w naszym wspólnym gronie wieczorem to postanówmy po prostu wtedy co zrobimy i też zadzwonimy do chłopaków zapytać czy taki rozwój wypadków byłby im po drodze.
Dla mnie trochę szok... bo “mój mąż ma swoje plany towarzyskie” jak się okazało nie ograniczały się do spotkań ze współpracownikami z mojego miasta podzielającymi jego zainteresowania tylko do spotkania z moim przyjacielem, a zarazem partnerem B. w ich mieszkaniu - okazało się, że panowie siedzą sobie razem, zajmują się wspólnym hobby manualnym. No spoko, fajnie. Bardzo fajnie dla nich. Po prostu pierwsze słyszę o takich planach, a przecież tak luźno na chatcie kilka dni wcześniej naszkicowałyśmy plan w którym wieczorem idziemy do mnie... Hymmm... Też się czułam z tym na tyle swobodnie by spokojnie zmienić plany, ale zarazem czułam, że to bardzo nie fair wobec mojego partnera - bo on tu z nami na lumpki skacze, a potem daje nam przestrzeń na kawkę i pogaduchy tym czasem ten czas dla nas samych nagle się skurcza, bo mamy lecieć na spotkanie z moimi znajomymi o czym do tej pory nie słyszałam (w zasadzie to dostałam info, że J. się z nami spotyka, a V., jej mąż, woli spotkać się przy innej okazji bo ma inne plany towarzyskie)? I co? Wtedy kiedy spotykamy się z innymi chłopakami, że tak to ujmę “w parach”, mój O. będzie już gdzieś indziej (bo też sobie zaplanował weekend - wiedział, że będę zajęta z dziewczynami, więc zorganizował sobie wieczór) - bo też w planowaniu uczestniczył, też się zaangażował w to, aby z dziewczynami się spotkać i żeby czuły się podczas spotkania dobrze, pomagał nam logistycznie rozplanować czas, rezerwować stoliki w knajpie, a podczas wypadu na lumpy pomagał dziewczyną mierzyć ciuchy, które wybrały dla swoich facetów, a jednak zarówno on i ja nie zostaliśmy w plan lepiej/dokładniej wprowadzeni?
Oczywiście wtedy, rano, w drodze do ciucholandu, od razu zaznaczyłam, że nie wiedziałam o takich planach, przestawiłam jakie info zostało mi przekazane i że teraz czuję się nie okay, bo jednak wychodzi na to, że pojawiają się plany, o których nie mieliśmy prawa wiedzieć, a które jednocześnie zmieniają dla mnie wstępne ustalenia na temat tego jak ten dzień miał wyglądać, a w dodatku O. ma już plany na wieczór i ZNOWU, po ponad 9 miesiącach ZNOWU jestem w sytuacji, gdy nie bierze się pod uwagę zaproszenia i wzięcia pod uwagę czasu mojego partnera. B. wzrok się rozbiegał i zdziwiona zapytała J. czy mi nie mówiła, że ich partnerzy się spotykają - na co J. z prostotą odparła, że nie, czemu by miała? Ze gdyby jej partner miał ochotę o tym mnie informować to by to powiedział (zajebiście lubię to jak ona zaznacza odrębność i indywidualność swojego partnera), że przecież umawiał się z kumplem, nie ze mną. B. zaczęła natychmiast O. zapewniać, że też jest mile widziany u niej w domu - a on tylko na luzie oparł, że nie ma się czym przejmować, że on już ma plany na wieczór, że on o siebie zadba i nie ma się czym przejmować. Mnie tez zapewnił, że nie chowa urazy - a byłam ZŁA, bo po to robimy te kuźwa ustalenia na grupce, żeby potem takie kwiatki wystakiwały... Ale stres, masę spraw na głowie - usprawiedliwienia potrafię napisać.
[Spoiler ALERT: jak tego dnia wróciłam do domu po tej kawie, spacerze i nieplanowanych odwiedzinach u przyjaciół w domu przyznał, że było mu przykro jak się dowiedział, że rzeczywiście spotkaliśmy się potem w piątkę bez niego - znowu wykluczony jak w styczniu, kiedy miałam się z dziewczynami spotkać tylko na kawie...]
No i byliśmy na lumpkach.
Mój chłopak obłowił się od stóp do głów - 2 koszule, 1 para skórzanych butów, 1 kurtka, 1 spodnie, 1 sweter i jeszcze odłożył na wieszak masę swetrów z wełny o składzie jak marzenie (z różnych powodów odłożył - a to za duże, a to mole zjadły, a to kolor jak sraka), koszuli i kurtek TUZINY (bo po co mu kolejna... ech). Nie bez przyczyny nazywam go “nornica” - znikał na chwilę w alejce i przybiegał z pełnym koszykiem świetnych ciuchów. :P
Dziewczyny narzekały na swoich chłopaków, że oni tylko nudne koszule noszą, ze muszą zrezygnować z wyborów “bardziej odważnych” które wyszukały na wieszakach, a ja sobie milczałam i tylko oglądałam, jak te odwieszane koszule zauważał mój facet i się zachwycał, że TAKIE PIĘKNE! Że on i partner jego siostry by nosili (do wyobrażenia sobie ich dwóch w tych koszulach się uśmiecham, bo TOTALNIE by nosili xD serio) - jedną kupił. Wygląda jakby była pobrudzona farbą - taki ma print. :P Potem służył B. za manekina - on ubierał i recenzował wygodę koszul znalezionych przez B. dla jej faceta. Spoko.
Sama znalazłam dwa swetry dla mamy: jeden z wełny 50% bardzo klasyczny i ładny, a drugi to 100% kaszmir, stan jak nowy, jasno-żółty. Śliczny i mięciusi. Kupiłam też sobie buty - takie “spoko”, bez szału. Za to J. w rezultacie kupiła coś dopiero u projektantów podczas naszego spaceru po mieście po obiedzie - nie mogła znaleźć nic co by ją interesowało w ciuchu. B. kupiła koszule dla swojego typa i jakąś bluzkę dla siebie.
Po wszystkim wróciliśmy do centrum, do restauracji - wegańskie opcje smakowały, ale ta keto opcja była w odczuciu B. nieakceptowalna. Uznała, że ten ser jest za ostry - sera próbowała J. i O., zgodnie uznali, że to nawet blisko ostrego nie leżało. Hymm... no może jakoś kubki smakowe się odzwyczajają na keto? Nie wiem. Po prostu jej nie smakowało. Szkoda, jest pierwszą osobą, która nie jest zachwycona tą restauracją do której ją zabraliśmy. Musiał być ten pierwszy raz.
Potem O. pożegał się i poszedł do domu, a my na spacer i na kawę.
Podczas kawy też się podziały rzeczy trochę dziwne i też chodziło o zachowanie tej koleżanki, która od rana mi na odcisk naciskala. W skrócie: nie mogła pojąć jak będąc osobą po terapii mogę być tak silnie poruszona, jak byłam po odwiedzinach kuzynki i jednocześnie jak mogłam poczuć taki emocjonalny regres jaki poczułam. Że ona tego nie czai. A raczej nie czaiła do momentu gdy sama przezyła coś podobnego. I tu mnie troche wzięło niedowierzanie, bo... terapia pomaga ogarnąć szkodliwe zachowania, ale trzeba mieć szansę je wyrobić... z moją kuzynką nie miałam kontaktu podczas całej terapii - nie byłam świadoma, że tak mocno mi na psychice siadła. I to normalne robić regres - to NORMALNE i to też wiem z terapii, aby dac sobie szansę na przebaczenie, na zachowanie się “po staremu” itp.
Dziewczyny też nie czaiły jak... ech. Może to opisze jutro.
Bo clue jest takie, że około 17, podczas naszych rozmów przy kawie do J. napisał jej mąż z propozycją spotkania o ile ona jest już gotowa i wygadana z nami. Tylko, że typ też nie znał planów swojego gospodarza (bo był pisząc te wiadomości w domu B. i Best Frienda) i naszej koleżanki: zaanonsował, że on już swój plastyczny projekcik skończył i chętnie spotka się z żoną na jakimś naparze na mieście, pochangoutują razem, kolację zjedzą.
W rezultacie B. upierała się, że to my trzy do nich przyjedziemy...
Aż J. musiała zadzwonić do swojego typa, a ten przez telefon dowiedział się, że Best Friend i B. od początku mieli taki plan... I dopiero po tym telefonie BF potwierdził i wprowadził V. w ten plan...
Ech... dupowaty plan. Totalne niedogadanie.
I poszliśmy tam. Byłam kosmicznie zmęczona, bo do ciucha rano wyszliśmy o 8, a już wybijała 20, więc od 12h byłam non stop z ludźmi i w dodatku NAGLE atmosfera u nich w domu zrobiła się taka, że nożem można było kroić...
I jak oznajmiłam, że jestem bardzo zmęczona i się zawijam do domu (bo pomimo kawy atmosfera była senna) okazało się, że gospodarz pieknie tak jak tylko on pięknie mówić potrafi (jego sposób mówienia to niemal 100% jego uroku osobistego) poprosił abym poczekała chwilę bo muszą nam coś ogłosić - i obydwoje z uśmiechami od ucha do ucha oznajmili, że miesiąc temu się zaręczyli i chcieli nam to powiedzieć, jeżeli spotykamy się tu WSZYSCY (spotkał moje spojrzenie - tylko przymróżyłam oczy wkurwiona, bo to “wszyscy” to chyba znowu nie zakłada mojego partnera i kurde przykro mi... Wiem, że to pewnie nie jest po to robione by czynić mi przykrość, tylko z przyzwyczajenia, ale kurde, przykro mi okropnie... Mój kumpel zająknął się i dodał, że “Nie wszyscy, ale w tak szerokim, świetnym i ważnym gronie”).
No i co? Pogratulowałam. Fajnie. Cieszę się totalnie. Wow - to duży krok po jego stronie, 3 lata się zbierał by z B. zamieszkać, a teraz JUŻ ledwie po kilku miesiącach zaręczyli się. SUPER. To jest świetna nowina, cieszę się dla nich, ale po całym dniu mam wrażenie takiego... nieumyślnego zlekceważenia tego, by do dzielenia się szcześciem zapraszać ludzi na komfortowych warunkach.
Najwyraźniej atmosfera była wcześniej tak ciężka, bo chcieli się podzielić tą tajemnicą, tą ich bombą - a wszyscy zareagowaliśmy takim po prostu “spoko, fajnie”, bo to ich szczeście, ich święto. Chodzi mi o to, że po ich stronie było takie napięcie jakby odkorkowali szampana, a po naszej jakby para, którą znamy od lat oznajmiła, że robią kolejny krok po zamieszkaniu razem. Super. Jak są szczęśliwi to tym bardziej super.
No i jak tyko mogłam wróciłam do domu czując się z jakiegoś powodu źle... J. i V. poszli na miasto zjeśc kolację i pospacerować razem, a ja ruszyłam do domu (swoją droga straszne to było: cała drogę tam gdzie szłam uliczkami małymi wysiadały latarnie uliczne jak w horrorze - rozmawiałam z O. przez telefon całą drogę, ale i tak te awarie bardzo plastycznie działały na wyobraźnie... i to jeszcze w zestawieniu ich z jesienią po prostu bardzo spooky rzecz) trochę jestem rozczarowana, że znowu w takich ważnych sytuacjach dla bliskich mi osób jestem SAMA. Czuję to tak, jakby woleli mnie samotną, jakby nie wspierali tego, że jestem w związku. Przykro mi było.
A potem już w domu jeszcze O. dopytał, czy potem wszyscy moi przyjaciele spotkali się w parach, a ja z nimi... podczas, gdy on mimo wszystko został sam, chociaż przecież od tygodnia starał się być obecny i bardziej niż chętny do współuczestniczenia we wspólnym spotkaniu.
Niom.
Bardzo jakoś tak... gorzko...
Czuję to tak: pomimo moich chęci zostałam postawiona w sytuacji w której zawiodłam mojego partnera (jest mi wstyd i mam poczucie winy) i jednocześnie poczułam się zawiedziona przez moich przyjaciół (mam żal).
I dziś jestem bardzo nie w sosie i od rana rozładowana na polu socjalnym. Wolę przede wszystkim wiedzieć jaki jest plan, to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Okazało się, że O. zrobił coś co było mi potrzebne a o czym nie wiedziałam - zabrał mnie dziś na spacer w lesie. I do schroniska - aby się dowiedzieć co musimy zrobić przed adopcją psa... Nie mogliśmy się dziś z nikim i tak spotkać, ale wzięliśmy ulotki.
Jestem wdzięczna - chodzenie kilometrami po lesie i brak konieczności odzywania się do kogokolwiek to jest to co daje mi ulgę. Taki apap.
27 notes
·
View notes
Text
Byłam na lumpach i nie wiem jak wy, ale mi się ten sweter tak szalenie podoba!!! Teraz vintage jest w modzie, a w sklepie zapłaciłabym dużo za sweter, niekoniecznie z dobrym składem
Kupiłam krem nawilżający i retinol w końcu, zacznę wprowadzać to do pielęgnacji. Dlatego też tak niskie stężenie.
Dzisiaj krótki dzień, dostalam w końcu okresu po ciężkim epizodzie PMS, serio, taka byłam nabuzowana, chciałam jednocześnie 5 rzeczy powtarzać z lekcji i płakać że nie powtarzam i panika jakaś taka xD serio, to od PMS bo ja ogólnie raczej się nie stresuję ostatnio, bo wiem że robię co mogę. O wiele więcej stresowałam się maturą w klasach 1-3, teraz limit się wyczerpał i mimo że jest coraz bliżej to jest dobrze ✨ to kwestia tego że pracuję nad emocjami, medytacje, dbam o siebie a przynajmniej staram. Jedzenie zdrowych rzeczy, ruch, witaminy, higiena emocjonalna itp. Martwi mnie że chyba to co schudłam zaraz do mnie wróci no ale niestety. Muszę mieć siłę na życie i naukę i to wszystko
Totalnie chodzi za mną SKRÓCENIE DRASTYCZNE WŁOSÓW. Przeszkadzają już mi a taaak bardzo podobają mi się ostatnio short boby no że nie mogę po prostu
Ogólnie to jest tylko taka symulacja, powiedzcie co myślicie xD męczę już o to każdego i wszyscy mają mnie dosyć
Mój facet musiałby być chyba aniołem cierpliwości, ja jestem taką gadułą.. moja rodzina, siostra, przyjaciółki nie dają ze mną rady X D ja ogólnie nie mam wad oprócz przerywania i gadania bez przerwy XDDDD
Dzisiaj miałam taką długą rozmowę z przyjaciólką o moim byłym i po prostu tak mi źle, że tak długo z nim bylam.. serio, żal mi siebie. Teraz nie dam się tak krzywdzić. To po prostu umarło, jest wiele rzeczy które się na to złożyły. W końcowej fazie nie mogłam znieść jego obrażania i nawet trzymania za rękę jakby mnie to parzyło. Dobrze zrobiłam. Minęło kurwa prawie 4 miesiące. Prawdziwie wolna czuję się teraz. Jestem już w pełni singielką, pozbyłam się na serio i w przenośni wszystkich rzeczy po nim. Jestem gotowa na nowy etap. Czy kogoś teraz znajde czy nie- kto wie. Nie będę szukała na siłę tylko przede wszystkim dbała o siebie bo jestem jedyną osobą z którą będę na całe życie xd. Nie tęsknię za nim nawet. Owszem, za bliskością, kimś słuchającym i zainteresowanym tak. Ale nie za nim jako za osobą. To było kurewsko trudne, nie chcę więcej czegoś tak mocno przeżywać (razem z moją rodziną, która mnie mocno wspierala i mocno się martwiła).
Po prostu chxiałabym mieć kiedyś kogoś takiego jak moja przyjaciółka, z kim mogę przegadać dosłownie całą noc i się nie zmęczyć jego obecnością. Być na podobnych falach, a nie mieć faceta gbura i cynika który mnie ciągnie w dół. Tak jakby I wish some day. Może to brzmi źle że mam tak niskie wymagania ale ja myślę że jakby odwzajemnienie i dobra zdrowa relacja, to ja potrafię być z każdym, zakochać się w największym brzydkim chłopaku itp. XD. Chociaż w tych czasach może zdrowa relacja i w miarę zdrowe podejście to wysokie wymaganie xd oczywiście nie szukam ideału, ja sama taka nie jestem. Mam swoje jazdy itp. no ale się staram chociaz i wychodzi bo potrafię poprosić o pomoc i sobie poradzić z czymś
Mial być krótki wpis o zakupach, a okazało się że musiałam napisać o swoim życiu uczuciowym xD no ale dobrze, widocznie tak miało być.
W sobotę mam wielką imprezę z okazji Dziadów, kupiłam żelki w kształcie żab i smoków i mam stylówę na to i szalony makijaż wiedźmy, fryzurę, wezmę swoje karty i kamienie tak samo xD na pewno wstawię
#aesthetic#życie#best friends#friendship#school#stres#love#self love#self worth#health#menthalhealth#mentally fucked#clothes#vintage#hair#blonde girl#blonde#home sweet home#autumn#fall#sweather weather
7 notes
·
View notes
Text
28/10/24
Siema, długo nie było posta z konkretami, ale nie miałam na to psychicznie żadnej siły, chwilowo znów zapomniałam o istnieniu tej aplikacji.
M. czyli frajer nie odzywał sie do mnie od sobotniego wieczora (aż do dzisiaj bo zobaczył że usunęłam jego nick i usunęłam motyw na mess)(wysłał tylko pierdolone pytajniki XDD) i przełknęłam to, bo dość już miałam ciągłego dogryzania, które mnie zwyczajnie wkurwialo. On mnie wkurwia, tak jak już mówiłam i nie zamierzam dłużej tego tolerować. Miarka się przebrała. Ciągle tylko teksty typu „idź do swojego fagasa”, „a co z twoim fagasem z Wrocławia”, etc etc. Dlaczego autentycznie żaden facet w moim życiu nie potrafi się przyznać do tego, że coś jest nie tak albo że jest zazdrosny, autentycznie nie potrafię tego zrozumieć. Z reszta, ile razy ja mam prosić się też o uwagę i o poświęcenie mi czasu, przyjechanie do mnie, cokolwiek.
Z reszta zostawię ten temat bo jest długi i kurwa zajebiście nudny.
Teraz dopiero zdaje sobie sprawę z tego jakie nudne życie mam, nie mam o czym opowiadać, bo wszystko o czym gadam to po prostu basic sytuacje i nie ma w nich nic ciekawego. Wszystko kręci się wokół pracy i tego co robię w domu, bo nie mam absolutnie żadnego życia społecznego.
Powinnam zacząć słuchać się siebie, robić to na co ja mam ochotę i co uważam za słuszne, ale jest we mnie jakaś taka blokada, która mi zwyczajnie odbiera chęci. Może powinnam się w końcu odważyć, zrobić to co planuje.
Powoli zbieram pieniądze na prawo jazdy i od przyszłego roku chciałabym w końcu coś z tym zrobić, by przed końcem 2025 roku mieć już swój samochód. Szczerze mam dość już ciągłych pretensji i przyczepek od ciotki, że coś wiecznie jest nie tak albo ciągle się spieszy gdzieś a my z matką jesteśmy jak takie sieroty co nic nie ogarniają. A raczej ja się tak czuję.
Mam do prawka całkiem neutralne podejście, ale ja wiem, że zdam tak czy siak, mam bardzo dobrą pamięć jeśli chodzi o coś, co mnie interesuje i jeśli chodzi o coś co chce.
Szczerze trochę dobija mnie fakt, że jestem samotna, bo dosłownie nie mam nikogo, kto cieszyłby się wyjściem ze mną nawet na spacer. For halloween i want to be appreciated, tak jak to jedna dziewczyna powiedziała.
Dostałam okres, nie mam na nic siły i tylko coś dziubałam na telefonie i laptopie, nic poza tym.
Chcę jeszcze powiedzieć, że zmiana czasu na zimowy całkiem mi sprzyja, bo ile bym nie spała, jestem wyspana i nie czuję aż takiego zmęczenia.
W sobotę poszłam spać o 3:30 i wstałam o 6:00 rano, wypoczęta i jak nowonarodzona. Zaś wczoraj poszłam spać około 18:00 i spałam prawie 14 godzin. Wiec to mój rekord ostatnimi czasy. Czy to znaczy że jestem dobra w łóżku? Może.
Nie chce się też forsować, ale czasem przez brak libido (albo jego nagły krótkotrwały boost) ja w sumie niby chciałabym w końcu mieć ten swój faktycznie pierwszy raz (chociaż ja tego terminu nie uznaję tak za bardzo i nie określam się jak dziewica no XD nie jestem nią for some reason) ale jak sobie pomyślę o tym, że miałabym mieć później moralnego, bo się z kimś ruchałam to ja dziękuję i mi się nie chce (no nie powiedziałabym) ale też wiadomo, nie chciałabym załapać od randoma wenery bo to by było mega słabe.
Nie wiem, aktualnie jestem nastawiona mentalnie na poznawanie ludzi, ale bez jakiegoś przymusu.
Najgorsze jest też uczucie moje względem mojego ex przyjaciela, bo ilekroć sobie wmawiam, że za nim nie tęsknie, zaczynam tęsknić jeszcze bardziej i rozdrapywać naszą wspólną przeszłość. Ale nie ukrywam, chciałabym znów go zobaczyć, mimo słów które słyszałam i które mnie zraniły, chociaż nie były kierowane do mnie w złej wierze, tego jestem pewna, bo wydaje mi się, że nie chciałby mnie jakoś skrzywdzić. Fajnie by było do niego napisać aby się do mnie wybrał w wolny dzień, ale się cykam, trochę się cykam.
Zobaczymy, zobaczymy czas pokaże.
Ostatnio w nocy też zrobiłam takie zdjęcie. Podoba mi się.
6 notes
·
View notes
Text
1574
Przeczytajcie wszystko - adres e-mail znajdziecie na końcu ogłoszenia.
Szczerze mówiąc,wolałabym żeby pisały do mnie osoby które też nie mają nikogo bliskiego..czy to przyjaciół czy partnera i są raczej introwertykami.Uważam że czasami taki wspólny mianownik pomaga.
Bardzo zależy mi na znalezieniu kogoś bardzo wygadanego i oczywiście kogoś kto ma czas a przede wszystkim ochotę na częstą wymianę wiadomości :) Z racji tego że jestem osobą która ma bardzo dużo wolnego czasu z przyjemnością spędziłabym go z kimś kto też tego potrzebuje :)Coraz częściej zauważam że ciężko zaprzyjaźnić się z kimś kto wykazuje zainteresowanie drugą osobą..kimś kto cię nie zostawi dla kogoś innego i zaakceptuje za to kim jesteś.Miałam już wiele "przyjaźni" tego typu.Kiedy mój "przyjaciel" poznał kogoś nowego,nasz kontakt od razu stawał się gorszy i rzadszy
Dlatego też szukam kogoś kto nie będzie pisał ze mną ani z nudów ani ze współczucia oraz kogoś kto wykopie mnie ze swojego życia po poznaniu kogoś nowego czy zmiany stylu życia.Szukam osób szczerze zainteresowanych częstą korespondencją przez e-mail.Osób którym zależy na przyjaźni.
Mam 24 lata i w całym swoim życiu swoją przyjaciółką mogłam nazwać tylko jedną dziewczynę.Chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym rozmawiać codziennie nie tylko o jakiś błachych sprawach ale też i tych poważniejszych.Mam już dosyć samotności i starania się dla osób które tego nie doceniają.A dlaczego szukam osób w takiej sytuacji?
Dlatego że wydaje mi się że lepiej dogadałabym się z takimi osobami i że mają one więcej czasu
Wiem również że każdy ma swoje życie i sprawy ale moim osobistym zdaniem jeżeli się chce i z kimś dobrze się dogaduje można bez problemu codziennie znaleźć czas dla drugiej osoby bo napisanie wiadomości nie zajmuje aż tak dużo czasu.
Pewnie teraz czytając to wiele osób zastanawia się dlaczego ale wynika to z faktu że pomimo tego co mówi wiele osób o tym że każdy kogoś ma są na świecie jednak osoby które mimo tego czasem się do kogoś odezwą są jednak samotne i jeżeli w grę wchodzi jakaś poważniejsza sprawa czują się samotne + lubię też słuchać ludzi którzy mają potrzebę wygadania się a jeżeli temat jest interesujący mogę go wałkować godzinami i wcale nie przeszkadza mi to że ktoś na coś narzeka bo jesteśmy tylko ludźmi.Bardzo też zależy mi żeby przyjaźń nie byla wymuszona i żeby nikt nie pisał do mnie tylko i wyłącznie ze względu na współczucie albo nudę.Prawdziwa przyjaźń to ta szczera,kiedy obie osoby mają ochotę na kontakt i nie ukrywam też że zależy mi na bardzo częstym kontakcie żebym jednak zbliżyła się do kogoś.Jeżeli to czytasz i wiesz że temu nie podołasz bo nie masz wystarczająco czasu albo z jakiegoś innego powodu to nie pisz do mnie - nie chcę po prostu żeby ktokolwiek był narażony na rozczarowanie :)
Mam nadzieję że są jeszcze osoby takie jak ja które mają dużo do powiedzenia i których pytania nie polegają tylko na tym jak minął mój dzień. i ktoś pewnie spytałby dlaczego więc odpowiadając-bardzo cenię sobie płynną rozmowę zamiast szybkich pytań i krótkich zdań.
Od razu zaznaczam że nie planuję z nikim żadnego spontanicznego spotkania "od razu" Nie wykluczam tej możliwości ale zawsze jednak wolę jakiś czas z daną osobą popisać i przekonać się czy chociażby się dogadujemy zamiast spotkania po wymianie dwóch czy trzech wiadomości i nie,nie interesuje mnie to jak wyglądacie ponieważ nie mam zamiaru z nikim flirtować ani się zakochać.
Bardzo proszę żeby pisały tylko i wyłącznie osoby od 18 do 31 roku życia.
Nie jestem też osobą którą interesują zainteresowania innych ludzi,nie przywiązuje do tego większej uwagi ponieważ to że ktoś lubi to samo co ja nie oznacza że się dogadamy,zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie to jakie ktoś ma zdanie na wiele różnych tematów i mówię to tak ogólnie bo raczej nigdy nie było mi po drodze z osobami które prawie zawsze miały odmienne zdanie od mojego.
Jeżeli mam jeszcze coś dodać to chyba tylko to że lubię dość rozbudowane rozmowy zamiast 5 szybkich i krótkich pytań typu "jak ci minął dzień?" jak się masz? powiesz coś o sobie? nigdy nie zaczynam tak rozmowy - jeżeli ktoś chce się czegoś dowiedzieć to zawsze sam może mnie o to zapytać.
Szukam jakiejś poważniejszej relacji i wiem że to będzie pewnie trudne na takiej stronie ale jednak nic na tym nie tracę.Warto szukać a może się znajdzie.
Sprawdźcie e-mail zanim do mnie napiszecie żebym mogła odpisać na wasze wiadomości.Wiadomości z tej strony często znajdują się w folderze spam albo ogłoszenia (jeżeli macie konto na wp)
I jeszcze jedno - dla mnie osoba rozmowna to osoba która potrafi w wiadomości napisać chociaż połowę tego co teraz czytacie,a nie tylko kilka zdań w jednej wiadomości albo natłok pytań.Wiadomym jest że każdy ma swoje lepsze i gorsze dni i że nie zawsze ma się dużo do powiedzenia na dany temat ale uważam że wykazanie zainteresowania a w szczególności na początku jest czymś bardzo ważnym i żeby była jasność :)
Jestem otwarta na większość tematów i z przyjemnością odpowiadam na pytania zadawane przez innych o ile nie są one zbyt osobiste ale jeżeli ktoś od jednego tematu przechodzi błyskawicznie do jakiegoś innego poprzez pytanie albo zadaje masę pytań nie mówiąc nic o sobie jest to dla mnie demotywujące i najczęśćiej nie odpisuję takim osobom.Nie ograniczam się absolutnie do jednego tematu ale cenię sobie płynność rozmowy i stopniową zmianę jednego tematu na inny :) Jestem tu i piszę to dla osób które mają podobne podejście do mojego jeżeli chodzi o to co napisałam - nikogo do niczego nie chcę zmuszać i nie chcę żebyście to wy się zmuszali
Moim zdaniem pytania tego właśnie typu jakie wymieniłam powyżej są fajne i odpwiednie ale dopiero wtedy kiedy ktoś najpierw poruszy jakieś tematy o sobie czy czymś wartym dyskusji (to już zależy od osoby) bo jeżeli ktoś na początku pyta mnie o moje hobby to o czym z taką osobą mogłabym rozmawiać w przyszłości? Tego typu pytania są raczej dobre dla osób które znają się w realu i zamiast skupiać się na rozmowie również robią coś razem oraz osób które wolą takie szybkie i proste pytania.
Mam tyle wolnego czasu i chęci w sobie że jeżeli znalazłabym odpowiednią osobę mogłabym z nią pisać całe dnie i nawet noce :)
Nie ma dla mnie znaczenia w jakiej części kraju mieszkasz,ponieważ tak jak napisałam powyżej - nie jestem zainteresowana spotkaniem "od tak"
I już z góry zaznaczam - Jeżeli zaczynając rozmowę nie wiecie co powiedzieć i pytacie mnie "jak minął twój dzień?" czy "czym się zajmujesz?" to moim zdaniem szukamy czegoś innego.
Bardziej interesujące są dla mnie wiadomości w których np mówicie dlaczego akurat jesteście na tej stronie,dlaczego czujecie się samotni itd.
Jeżeli do 12 godzin nie otrzymacie mojej wiadomości to znaczy że nie jestem zainteresowana rozmową.Mam naprawdę dużo czasu i nie rzucam słów na wiatr więc jeżeli z kimś dobrze mi się rozmawia potrafię mu poświęcić naprawdę dużo czasu
Mój e-mail to [email protected]
8 notes
·
View notes
Note
Hej, Obserwuję Cię od niedawna, zainteresowało mnie to co piszesz o Welesie. Co prawda nie jestem osobą wierzącą, ale czuję że przydałby mi się taki archetyp w moim życiu. W związku z tym mam pytanie: skąd tyle o nim wiesz? Z książek czy z własnych przemyśleń? Byłabym wdzięczna za podanie źródeł. Dzięki i pozdrawiam Agnieszka
zupełnie szczerze powiedziawszy, wiele osób nawet w środowisku rodzimowierczym to nie są ludzie stricte wierzący - a raczej ludzie zafascynowani starymi wierzeniami, którzy szukają w odtwarzaniu ich pewnej pasji, towarzystwa, przeżyć (niekoniecznie nawet duchowych) i odpowiedzi na pewne pytania. i poczucia, że jest się częścią czegoś fascynującego.
moim zdaniem jest to uzasadnione i absolutnie fantastyczne podejście.
ale! co do Welesa.
jak ze wszystkimi aspektami tej mojej dziwnej ścieżki, moja wiedza pochodzi na równi ze źródeł i z doświadczenia: z analiz historyków i lingwistyków jak i moich własnych przeżyć czy opowieści moich przyjaciół. jest to postać, która w tej czy innej formie towarzyszy mi od zupełnego początku tej pogańskiej przygody, i którą niesamowicie cenię. czy jako boga czy jako archetyp, czy jako mityczną postać ze starych wierzeń moich przodków.
jeśli chodzi o źródła to, jak zwykle, Gieysztor to podstawa. w tym poście wymieniam więcej interesujących - i w zasadzie koniecznych - pozycji. polecam także strony akademickie typu Studia Mythologica Slavica czy artykuły okołosłowiańskie na researchgate czy academia.eu.
polecam też obserwować polski rynek wydawniczy w tym temacie: coraz więcej ludzi fascynuje się mitologią i kulturą słowiańską i tworzą naprawdę świetne rzeczy. już niedługo będzie wydana książka “Badania nad wierzeniami Słowian. Wczoraj, dziś, jutro” Łuczyńskiego i Antosika, bardzo polecam śledzić i kupić - lub wypożyczyć - jak tylko się pojawi. ze wstępnych wiadomości jakie mam jest tam duuużo dobrego - i akademickiego.
31 notes
·
View notes
Text
106
jeżeli chcecie ze mną pogadać kontakt jest możliwy tylko przez e-mail który znajduje się na końcu ogłoszenia
Proszę przeczytajcie wszystko e-mail znajdziecie na końcu ogłoszenia Bardzo zależy mi na znalezieniu kogoś bardzo wygadanego i oczywiście kogoś kto ma czas a przede wszystkim ochotę na częstą wymianę wiadomości :) Z racji tego że jestem osobą która ma bardzo dużo wolnego czasu z przyjemnością spędziłabym go z kimś kto też tego potrzebuje :)Coraz częściej zauważam że ciężko zaprzyjaźnić się z kimś kto wykazuje zainteresowanie drugą osobą..kimś kto cię nie zostawi dla kogoś innego i zaakceptuje za to kim jesteś.Miałam już wiele "przyjaźni" tego typu.Kiedy mój "przyjaciel" poznał kogoś nowego,nasz kontakt od razu stawał się gorszy i rzadszy.Dlatego też szukam kogoś kto nie będzie pisał ze mną ani z nudów ani ze współczucia oraz kogoś kto wykopie mnie ze swojego życia po poznaniu kogoś nowego czy zmiany stylu życia.Szukam osób szczerze zainteresowanych częstą korespondencją przez e-mail.Osób którym zależy na przyjaźni.
Mam 24 lata i w całym swoim życiu swoją przyjaciółką mogłam nazwać tylko jedną dziewczynę.Chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym rozmawiać codziennie nie tylko o jakiś błachych sprawach ale też i tych poważniejszych.Mam już dosyć samotności i starania się dla osób które tego nie doceniają.A dlaczego szukam osób w takiej sytuacji? Dlatego że wydaje mi się że lepiej dogadałabym się z takimi osobami i że mają one więcej czasu
Wiem również że każdy ma swoje życie i sprawy ale moim osobistym zdaniem jeżeli się chce i z kimś dobrze się dogaduje można bez problemu codziennie znaleźć czas dla drugiej osoby bo napisanie wiadomości nie zajmuje aż tak dużo czasu.
Pewnie teraz czytając to wiele osób zastanawia się dlaczego ale wynika to z faktu że pomimo tego co mówi wiele osób o tym że każdy kogoś ma są na świecie jednak osoby które mimo tego czasem się do kogoś odezwą są jednak samotne i jeżeli w grę wchodzi jakaś poważniejsza sprawa czują się samotne + lubię też słuchać ludzi którzy mają potrzebę wygadania się a jeżeli temat jest interesujący mogę go wałkować godzinami i wcale nie przeszkadza mi to że ktoś na coś narzeka bo jesteśmy tylko ludźmi.Bardzo też zależy mi żeby przyjaźń nie byla wymuszona i żeby nikt nie pisał do mnie tylko i wyłącznie ze względu na współczucie albo nudę.
Prawdziwa przyjaźń to ta szczera,kiedy obie osoby mają ochotę na kontakt i nie ukrywam też że zależy mi na bardzo częstym kontakcie żebym jednak zbliżyła się do kogoś.Jeżeli to czytasz i wiesz że temu nie podołasz bo nie masz wystarczająco czasu albo z jakiegoś innego powodu to nie pisz do mnie - nie chcę po prostu żeby ktokolwiek był narażony na rozczarowanie :)
Mam nadzieję że są jeszcze osoby takie jak ja które mają dużo do powiedzenia i których pytania nie polegają tylko na tym jak minął mój dzień. i ktoś pewnie spytałby dlaczego więc odpowiadając-bardzo cenię sobie płynną rozmowę zamiast szybkich pytań i krótkich zdań.
Od razu zaznaczam że nie planuję z nikim żadnego spontanicznego spotkania "od razu" Nie wykluczam tej możliwości ale zawsze jednak wolę jakiś czas z daną osobą popisać i przekonać się czy chociażby się dogadujemy zamiast spotkania po wymianie dwóch czy trzech wiadomości i nie,nie interesuje mnie to jak wyglądacie ponieważ nie mam zamiaru z nikim flirtować ani się zakochać.
Bardzo proszę żeby pisały tylko i wyłącznie osoby od 18 do 31 roku życia.
Nie jestem też osobą którą interesują zainteresowania innych ludzi,nie przywiązuje do tego większej uwagi ponieważ to że ktoś lubi to samo co ja nie oznacza że się dogadamy,zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie to jakie ktoś ma zdanie na wiele różnych tematów i mówię to tak ogólnie bo raczej nigdy nie było mi po drodze z osobami które prawie zawsze miały odmienne zdanie od mojego.
Jeżeli mam jeszcze coś dodać to chyba tylko to że lubię dość rozbudowane rozmowy zamiast 5 szybkich i krótkich pytań typu "jak ci minął dzień?" jak się masz? powiesz coś o sobie? nigdy nie zaczynam tak rozmowy - jeżeli ktoś chce się czegoś dowiedzieć to zawsze sam może mnie o to zapytać.
Sprawdźcie e-mail zanim do mnie napiszecie żebym mogła odpisać na wasze wiadomości.Wiadomości z tej strony często znajdują się w folderze spam albo ogłoszenia (jeżeli macie konto na wp)
I jeszcze jedno - dla mnie osoba rozmowna to osoba która potrafi w wiadomości napisać chociaż połowę tego co teraz czytacie,a nie tylko kilka zdań w jednej wiadomości albo natłok pytań.Wiadomym jest że każdy ma swoje lepsze i gorsze dni i że nie zawsze ma się dużo do powiedzenia na dany temat ale uważam że wykazanie zainteresowania a w szczególności na początku jest czymś bardzo ważnym i żeby była jasność :)
Jestem otwarta na większość tematów i z przyjemnością odpowiadam na pytania zadawane przez innych o ile nie są one zbyt osobiste ale jeżeli ktoś od jednego tematu przechodzi błyskawicznie do jakiegoś innego poprzez pytanie albo zadaje masę pytań nie mówiąc nic o sobie jest to dla mnie demotywujące i najczęśćiej nie odpisuję takim osobom.Nie ograniczam się absolutnie do jednego tematu ale cenię sobie płynność rozmowy i stopniową zmianę jednego tematu na inny :) Jestem tu i piszę to dla osób które mają podobne podejście do
mojego jeżeli chodzi o to co napisałam - nikogo do niczego nie chcę zmuszać i nie chcę żebyście to wy się zmuszali
Moim zdaniem pytania tego właśnie typu jakie wymieniłam powyżej są fajne i odpwiednie ale dopiero wtedy kiedy ktoś najpierw poruszy jakieś tematy o sobie czy czymś wartym dyskusji (to już zależy od osoby) bo jeżeli ktoś na początku pyta mnie o moje hobby to o czym z taką osobą mogłabym rozmawiać w przyszłości? Tego typu pytania są raczej dobre dla osób które znają się w realu i zamiast skupiać się na rozmowie również robią coś razem oraz osób które wolą takie szybkie i proste pytania.
Mam tyle wolnego czasu i chęci w sobie że jeżeli znalazłabym odpowiednią osobę mogłabym z nią pisać całe dnie i nawet noce :)
Ogłoszenia będę dodawać aż do czasu aż z kimś się zaprzyjaźnię :) Nie ma dla mnie znaczenia w jakiej części kraju mieszkasz,ponieważ tak jak napisałam powyżej - nie jestem zainteresowana spotkaniem "od tak"
I już z góry zaznaczam - Jeżeli zaczynając rozmowę nie wiecie co powiedzieć i pytacie mnie "jak minął twój dzień?" czy "czym się zajmujesz?" to moim zdaniem szukamy czegoś innego.
Bardziej interesujące są dla mnie wiadomości w których np mówicie dlaczego akurat jesteście na tej stronie,dlaczego czujecie się samotni itd.
Jeżeli do 12 godzin nie otrzymacie mojej wiadomości to znaczy że nie jestem zainteresowana rozmową.Mam naprawdę dużo czasu i nie rzucam słów na wiatr więc jeżeli z kimś dobrze mi się rozmawia potrafię mu poświęcić naprawdę dużo czasu
5 notes
·
View notes